wtorek, 28 kwietnia 2009

Wiadomość od Hayley!


28 kwietnia 2009


"junior hunior"

dobrze, mamy tylko kilka dni do końca. czuję, jakbyśmy poprostu tutaj przyjechali... a teraz decyduję, co powinnam spakować i zabrać do domu. (vs. o to co wyrzucę, nie będę stwarzać pozorów, nie dbam). mieszkamy tutaj w "domu zespołu"... cała nasza piątka, plus słony Brandon. to skromne, ale w miarę komfortowe miejsce. próbuję zrobić je przytulniejszym. świeczka, tu, plakat tam. nigdy nie doszło do tego, żebym powiesiła plakat, ale to kontrastowałoby z moją komodą. ledwno pakuję jakieś ubrania. myślę, że wiem, że mogłabym kupić trochę rzeczy... i kupiłam, tylko trochę. potrzebuję jakiś nowych koszulek! w sumie pakowanie nie powinno być trudne, więc może mogę odstawić myślenie o tym do rana, kiedy będziemy odlatywać. przy okazji, właśnie tak zwykle robię.

dziś zaczyna się cała prasa na nową płytę. jaka pobudka! to będzie chwila, kiedy skończymy prawdziwą prasę i ludzie zaczną nas wiercić... muszę powiedzieć, że to jest jakiś rodzaj zabawy mówić o nowych piosenkach... ale nie wydaje mi się, że my kiedykolwiek się do tego przyzwyczaimy. w sumie odpowiadanie na pytania o teksty, energię, o cały proces wogóle, jest dobrą drogą do oswojenia się z nagraniem, jakie stworzyliśmy. oh i jeszcze coś, muszę odpowiadać tylko na jedno pytanie, na temat moich włosów, cały czas. punkt.

wiec w temcie tych piosenek. co mogę powiedzieć? jestem bardzo zadowolona! nie mogę się doczekać, aż ludzie usłyszą co zrobiliśmy. myślcie co chcecie, jestem bardziej dumna niż kiedykolwiek. głównie dlatego, że nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. stworzyliśmy materiał dokładnie taki, jaki mieliśmy zamiar stworzyć. mamy tutaj szybkie, wolne i takie pomiędzy... szczęśliwe, złe, zdesperowane i innego typu. i nie mogę uwierzyć, że to jest prawdziwe.

kiedy zaczęłam pisać na nowy album, naprawdę denerwowałam się o moją rolę i ile warte będą moje opinie obecnie. liczyłam, że nikt nie będzie się przejmował tym, co powiem. mamy całkiem udane nagranie, podróżujemy w busie, kumplujemy się z mtv i nagrywaliśmy na soundtrack do filmu twilight... nikt nie chce słyszeć mojego jęku. zwłaszcza teraz! ale hey, nadal mam sporo do powiedzenia. nadal jestem podatna na ranienie... i zdolna do ranienia innych ludzi... nadal jestem człowiekiem, więc muszę to wszystko wydobyć z siebie. ignoruję niepewności i nagle piosenki są gotowe. wtedy wydaje mi się, że początek tego procesu nigdy nie miał miejsca. jakby piosenki poprostu były tu cały czas.

większość piosenek, jakie usłyszycie, będą traktowały o przyjaźni. faktem jest, że to jest pierwszy album paramore, który nie jest w większości napisany o miłosnych relacjach. zdobyłam wielu znajomych, ale też straciłam wielu znajomych w ciągu paru ostatnich lat... i to wszystko będzie tu dla was do rozłożenia na czynniki pierwsze. myślę też, że parę zeszłych lat było pierwszymi w moim życiu, kiedy poczułam ogień czyjejś ignorancji... brak cierpliwości i szybkie osądy. to wymusiło na mnie "dorośnięcie" i realizację tego, co jest prawdziwe. kto jest wart bólu, a kto nie. najbardziej jestem dumna z tych tekstów, ponieważ one są uzdrowicielami. parę piosenek i tekstów w nich zawartych wygląda jak jakiegoś rodzaju terapia... zmuszają one nasz zespół do rozmawiania o prawdziwych problemach emocjonalnych, z jakimi się spotkaliśmy... jako zespół i osobiście. zawdzięczam wiele tym piosenkom! oczywiście denerwuję się kładzeniem tego wszystkiego na stół... ale co więcej jest tutaj do zrobienia?! jestem poprostu podekscytowana słuchaniem myśli ludzi.

muszę się położyć. więcej postów potem!

z miłością
hayls bayls (hells bells, załapaliście?)

ps. "nie zasługujesz na punkt widzenia, jeśli jedyną rzeczą, jaką widzisz jesteś ty sam"

Tłumacznie: tokio [paramore-tokio.blogspot.com]
Kopiować tylko ze źródłem!

0 komentarze:

Prześlij komentarz